Marzenie
Patrycji...
Smutek i rozpacz oraz niepewność
W sercu witają kiedy Cię widzę…
Lecz gdy Cię nie ma, braknie mi czegoś,
Łez moich Tobie okazać się wstydzę…
Moim marzeniem, choć tak wątpliwym
Jest poznać Ciebie, dotknąć Twej dłoni.
Jestem człowiekiem wciąż nieszczęśliwym,
Gdyż nie jest mi dane poczuć Twej woni…
Czy to możliwe, by tak się stało,
Bym ja Cię kochał aż po kres życia,
By Twoje serce mnie pokochało
I chciało słuchać mojego bicia????
Kiedyś tak leżąc, przyrzekłem sobie,
Że się nie poddam, zdobędę Ciebie!
Sens życia mego cały widzę w Tobie,
Jesteś dla mnie wodą, życiem, niebem…
Kiedyś tak idąc ulicą pewną
W Twych pięknych oczach gniew ujrzałem.
Były tak zimne i martwe jak drewno,
Czym se tak zasłużył nie wiedziałem!
Chciałbym tak bardzo na ustach Twych pięknych
Uśmiech raz w życiu, chociaż zobaczyć…
Chciałbym byś znała sens mojej męki,
Nie chcę byś mogła tego doświadczyć…
Często tak marzę leżąc wieczorem
O Tobie i o mnie, o pięknie tych chwil,
Które moglibyśmy przeżyć oboje,
Gdybyś zechciała w miłości żyć…
Październik 2002 r.
|