For Justine...
Powiedz mi, miła, jak to się stało,
Że moje serce Cię pokochało??
Powiedz mi jeszcze, czy też to czujesz?
Czy też spotkania ze mną ptrujesz??
Powiedz mi prawdę, bądź ze mną szczera.
Kocham Cię mocno, miłość mnie wspiera!
Powiedz, co czujesz kiedy mnie widzisz;
Czy ja coś znaczę, czy się mnie wstydzisz??
Czy Ci zależy na naszych chwilach?
Czy chcesz być ze mną i żyć na lirach?
Czy ja cię skrzywdzę, zrobię coś złego?
Chcę być kimś bliższym, niż Twym kolegą.
Kto by przypuszczał, że się to zdarzy;
Że Cię pokocham szczerze, bez skazy,
Że znów poczuję do kogoś miłość,
Że ofiaruję komuś wrażliwość…
Kiedyś pisałem, ze miłość boli,
Ze wciąż mnie rani, mimo mej woli:
„Zawsze tak było, zawsze tak będzie:
Z nikąd miłości, ból za to wszędzie!”.
Teraz, gdy jesteś, zmieniłem zdanie.
Teraz znów sławię każde spotkanie;
Spotkanie z tobą jest jak narkotyk!
Nie mniej jest błogi każdy twój dotyk.
Dotyk Twych dłoni bardzo wrażliwych,
Dotyk Twych miękkich ust pamiętliwych.
Nawet i wzrok Twój wciąż mnie dotyka;
Jest on czymś pięknym dla romantyka…
W Twym ciepłym głosie wciąż się rozpływam,
W Twych miękkich włosach twarz swą ukrywam,
W twoich ramionach ginę z rozkoszą;
One do nieba wciąż mnie unoszą…
Gdy na mnie patrzysz swymi oczami,
Czuję, że iskrzy „coś” między nami.
Piękne masz oczka, piękniejszych nie ma;
Oczka piękniejsze od wszystkich gwiazd nieba!
Mógłbym tak pisać przez całe lata…
Nie jest to czasu mojego strata;
Nie jest to strata, gdyż piszę dla Ciebie!
Jesteś Justyno mym słońcem na niebie…
15.08.2003 r.
|