Rany Erosa
Smutny wciąż jestem i zdruzgotany…
Wciąż w moim sercu ropieją rany;
Są rany duże, są rany małe.
Wszystkie te rany ropieją stale.
Nie chcą się goić, są zbyt głębokie;
Jedne są wąskie, inne szerokie.
Wszystkie są jednak jednej natury:
Rany miłosne, zadane z góry.
Eros je zadał, lubi mnie ranić…
Bólu mojego nie widać granic.
Gdybym go dopadł, by pożałował!
W tym gorzkim bólu bym go pochował.
Eros jest dumny, że wciąż mnie rani.
Są inni ranni, z tym że nieznani…
„Eros to bestia!!” – każdy to powie.
Jak go dopadnę – znajdzie się w grobie!
Pomszczę w ten sposób wszystkich zranionych,
Pomszczę tak boleść serc ich natchnionych;
Natchnionych bólem złudnej miłości;
Brak jest im jest ciepła, brak im czułości!
Wszystko by dali za chwilę szczęścia,
Chwilę radości, duszę dziecięcia,
Chwilę beztroski, chwilę czułości,
Chwileczkę ciepła, chwilę miłości…
17.08.2003 r.
|